sobota, 28 marca 2015

Chciałabym zniknąć.

Cześć.. jest tu ktoś?

Muszę przyznać, że bardzo łatwo było mi porzucić bloga, natomiast niezwykle trudno jest mi do niego wrócić.

Zacznijmy od tego, że powinnam dostać wyróżnienie za słomiany zapał. Naprawdę. Jeśli zaczynam coś robić, podchodzę do tego z niesamowitym entuzjazmem. Czasem aż sama jestem zaskoczona tym, jak bardzo mi na czymś zależy. I kiedy udaje mi się to osiągnąć, gdy emocje opadną, ZAWSZE udaje mi się schrzanić tę kruchą równowagę. Ktoś może mi wyjaśnić czemu tak jest? Czemu ciągle nie potrafię docenić tego co mam? Zamiast tego podejmuję głupie decyzje, które często kosztują mnie gigantyczny kawał spokoju wewnętrznego i jedyne o czym pragnę, to stać się niewidzialną. Albo jeszcze lepiej - niech ktoś żyje moim życiem za mnie. Może wtedy okaże się, że nie jestem skazana na wieczną i permanentną porażkę. Bo jedyne czego jestem pewna w moim życiu to to - że koniec końców i tak wszystko runie.

Czasem chciałabym móc zacząć od początku - tak średnio raz na kwartał. Chciałabym, żeby stać mnie było na przedsięwzięcie kroków, których tak się boję. I to nie tylko w kwestii odwagi - przydałby się niewielki zastrzyk gotówki, żeby rozkręcić swoje marzenia. I zanim ktoś "życzliwy" skomentuje to - jeśli bardzo chcesz, znajdziesz sposób - ja też jestem świetna w teorii i mówieniu ludziom co powinni zrobić. Życie pokazuje jednak co innego.

Mieszkam teraz w Warszawie - stolicy naszego cudownego kraju i nieskończonych możliwości. Gdzie jak nie tu? Jednak trzeba z czegoś się utrzymać. Więc znalazłam pracę. Nie sprawia mi satysfakcji lecz przynajmniej pozwala opłacić rachunki. Ale to nie jest to, co chciałabym robić. Lecz żeby zmienić ją na coś bardziej ambitnego, musiałabym rzucić wszystko i ryzykować czasowe przymieranie głodem. Nikt nie zagwarantuje mi, że w chwili złożenia wypowiedzenia mój dreamjob zapuka do drzwi. I jak tu być szczęśliwym?

Mam moralniaka, z wielu powodów. Czasami wydaje mi się, że mam jakąś wadę fabryczną, która nie pozwala na zwykłe funkcjonowanie. Nie wiem jak ją naprawić. Nie wiem jak naprawić swoje życie, jak sprawić, że będzie jak w filmach - żeby koniec końców wszystko się ułożyło. Oczywiście, kiedy ktoś pyta co u mnie słychać - mówię, że wszystko jest w porządku - bo niby czemu nie miałoby tak być. Ale w głębi serca czuję, że przegrywam, że od momentu przeprowadzki tutaj (prawie półtora roku) nie jestem ani pół centymetra bliżej do tego, żeby żyć według moich zasad.

Mało kosmetyczny jest ten post, zdaję sobie z tego sprawę. Ale potrzebowałam przelać w klawiaturę wszystko, czego się boję. Mam nadzieję, że mimo wszystko, jakoś się ułoży a w dłuższym horyzoncie czasowym jakoś zmieni się na fantastycznie. Bo póki co, chciałabym zniknąć.

Etykiety

Brwi (1) fakty (1) Halloween (1) makijaż (1) Maybelline (1) pamiętnik (1) paznokcie (1) prywata (1) Sleek (1)